Emiraty Arabskie

Życie w Emiratach, w luksusowym Dubaju i brzydkim Abu Dhabi.

2 listopada 2014

Fajny poranek. Wstaliśmy o 6.00 rano, bo mąż ma gościnne wykłady na Uniwersytecie w Dubaju i zabrałam się z nim. Mogę zjeść śniadanie w jednym z kilkunastu centrów handlowych, które jak Oazy na pustyni mogą zaspokoić wszelkie potrzeby. No ok, nie przesadzajmy. Przynajmniej te podstawowe potrzeby. Pracowałam w sklepach kilka lat i dla mnie szału nie ma. Nie podniecam się na myśl o zakupach, wyjściu do kina, czy kolacji w restauracji. To najpopularniejsze rozrywki jakie funduje Emirat. Przypomniałam sobie natomiast wszystkie te fajne śniadania z koleżankami. W Abu Dhabi mieszkam już prawie rok, ale nie mam jeszcze swoich ulubionych Oaz w centrum. Nie mam też nowych znajomych, oprócz sąsiadów, a estetyka miasta (raczej jej brak) i zawikłany system ulic, zniechęcają mnie do ruszenia się z domu. Jak wykłady pójdą dobrze to może pewnego dnia znów zamieszkamy w Dubaju, bo tu czuję się jak w domu. Poruszam się szybko i sprawnie, uwielbiam wszystkie sklepy dekoratorskie, mam polskich i niepolskich znajomych. W Dubaju, żyje się trochę bardziej posh i lux, ale tego akurat mi nie brakuje. To z pewnością wspaniałe miasto, choć w Abu Dhabi odkryliśmy ostatnio super plażę, na Yas, z najbardziej turkusową wodą w morzu, jaką kiedykolwiek widziałam. No i łódką można popłynąć na jedną z kilkunastu dzikich wysepek wokoło miasta, które dają poczucie totalnego wakacyjnego relaksu. Jeden weekendowy dzień na takiej wysepce i czujesz się jak na tygodniowych wakacjach. Piszę o tych dwóch miastach, bo myślę, że są ludzie, którzy chcą o nich wiedzieć więcej. Kilka miesięcy temu, zastanawialiśmy się czy nie zapuścić korzeni gdzieś indziej. Byliśmy w wielu miejscach na świecie i nadal nic nie równa się poczuciu bezpieczeństwa, wygodzie i zamożności Emiratów. Decyzja zapadła. Zostaniemy tak długo, jak długo będziemy mieć wizę = pracę. Ja nie muszę już mieć wizy, bo tylko mąż może zasponsorować żonę, ale mąż musi mieć pracę, inaczej – wylot. Kiedyś zakup nieruchomości gwarantował pozwolenie na pobyt, teraz nawet mając mieszkanie, poproszą Cię o opuszczenie kraju, jak stracisz pracę, lub, nie daj Boże, popełnisz jakieś przestępstwo. Dlatego jest tak bezpiecznie. Policjantów się szanuje i bardzo respektuje i tak powinno być. Każdy ma za wiele do stracenia, żeby robić coś poza prawem, bo prawo tu jest nieubłagane. Często każe wielokrotnie za to samo przestępstwo. Zostańmy przy nieruchomościach. Kupujesz coś na kredyt hipoteczny, chyba  z najmniejszym procentem na świecie! (dlatego wielu Polaków kupuje), tracisz stabilność finansową, nie masz na spłatę, bank zabiera mieszkanie, i na tym zazwyczaj kończy się kara w innym państwie. Tutaj trafiasz dodatkowo za kratki. Tak samo jest jak złapią cię na prowadzeniu auta pod wpływem. Jak masz w paszporcie wyznanie islamskie, to obowiązkowo chłosta, a potem grzywna i kratki. Kiedyś policja złapała właściciela mieszkania, w którym wynajmowałam pokój, Egipcjanina. Chłopak na prawdę bardzo niewiele pił. Wtedy na imprezie, wypił jedno piwo, widziałam, pech. Wrócił po 2 tygodniach i przez kolejne dwa nie wychodził ze swojego pokoju. Powiedział kiedyś, że było to najboleśniejsze upokorzenie w jego życiu. Wyobrażam sobie. A więc to się jednak dzieje. Co do innych faktów, to nie za bardzo można o tym wszystkim gdziekolwiek przeczytać, bo nie można, o ciemniejszych stronach Emiratów po prostu pisać. Mi to nie przeszkadza, bo staram się, żeby moje życie nie było narażone na te ciemniejsze strony. Z pewnością to co widzę, nie sposób przykryć pod jakąkolwiek ilością złota. Chyba najpoważniejsze jest wyzyskiwanie tu innych narodowości z biedniejszych części świata. Chyba nigdzie indziej nie ma takiej przepaści między pensją sprzątaczki, a pani menadżerki, u której ona sprząta. Ostatnio pojawiły się nawet spoty społeczne w telewizji informujące, że niepłacenie pensji jest przestępstwem. W Arabii Saudyjskiej jakiś czas temu, też mieli spoty dotyczące, o zgrozo, fizycznego i psychicznego znęcania się nad służbą… Bogactwo nie zawsze idzie w parze z humanizmem i ogładą. Staram się pomagać jak mogę. Pewnie mogłabym robić więcej. Wygoda uczy lenistwa. Smutny to aspekt i mam nadzieję, że coraz mniej jest tu robotników  pracujących za baniak wody i ryż, którym pracodawcy przetrzymują paszporty. Na marginesie, dzięki Bogu, że urodziłam się w Polsce. Dziękuję każdego dnia za wszystkie możliwości, jakie dostałam od życia. Bardzo podobają mi się inne spoty społecznościowe puszczane w TV, zawsze w godzinach szczytu oglądalności dotyczące dbania o zdrowie, ochrony przed rakiem piersi, sportu. Są one finansowane przez odpowiednie ministerstwa. Daje to odczucie, że państwo stara się dbać o obywateli. Brakuje mi tu bardzo pracy fizycznej. Jestem z tych co lubią przekopać ogródek, pomalować ścianę,  wypucować auto. Tu nie ma takich możliwości, albo potrzeby. Nawet benzyny nigdy nie nalałam sama do swojego auta, bo każdy jest obsługiwany na stacji benzynowej w cenie tankowania. Fajnie, że mam już dom w Polsce na ukończeniu. Tam zawsze będzie co robić i będę mogła się wyżyć. Można bać się konsumpcjonizmu, który czasem przeraża, ale można to też kontrolować i się mu nie dawać. Kiedyś myślałam, że nie ma tu zdrowej żywności, ale od kiedy przeprogramowałam się na purytańsko organiczny styl życia, okazało się to jedynie iluzją, bo zdrowej żywności, kosmetyków i ubrań jest cała masa. Nie mam z tym najmniejszego problemu. Zdecydowana większość produktów dostępnych na świecie jest tu do zdobycia.  Jak się ma balkon wychodzący na odpowiednią stronę świata, to można sobie nawet polski Polsat cyfrowy zamontować, jak budynek pozwoli montować cokolwiek, bo żaden nie pozwala nawet prania na balkonach suszyć. Nie umiem wyjaśnić dlaczego. Może widok czyichś majtek suszących się na 41 piętrze zakłóca estetykę? Mieszkania są zazwyczaj ogromne, więc z suszeniem w jakimś koncie nie ma problemu. M1 kosztuje jak M5 w posh Warszawie, ale za to, to często 100 m2 przestrzeni.  Po M3 można jeździć rowerem. Duża była ta pustynia, to co mieli klitki budować. Pomimo, że to państwo islamskie, prezydent Sheikh wyznaczył ogromny teren i oddał go w posiadanie innym religiom. Nazywam go dzielnicą kościołów, bo jest tam ich cała masa. Od katolickiego po metodystów, cerkiew, kościół koptycki, nie sposób wszystkich wymienić. Jedne pustawe, inne przepełnione, tak jak katolicki. Msza po angielsku wyglądam identycznie jak ta po polsku. Nawet „Ojcze nasz” ma taką samą melodykę. Nabożeństwa w wielu językach; angielskim, hindi, arabskim, filipińskim, etc. Na Boże Narodzenie i Wielkanoc jest msza po Polsku w małej salce. Wtedy najlepiej widać ile naszego narodu żyje w Emiratach. Salka pęka w szwach. W zwykłą niedzielę tych ludzi nie widuję, a szkoda bo jak się okazuje, w Emiratach, gdzie prawem i obyczajowością rządzi Islam, można wyznawać inne religie i chodzić do swojego Kościoła. Jestem jedną z niewielu „białych” tzn. europejskich twarzy. Mszę wypełniają Filipińczycy i Hindusi. Zawsze trochę mi przykro, że „biali”, tak bardzo cywilizowani emigranci, tak bardzo „uodpornili się” od Mszy świętej i sakramentów. Specjalnie nie napisałam od instytucji Kościoła. Bo Msza z sakramentami i problemy kleru dla mnie to co innego. Pierwsza jest absolutnie niezbędna w życiu religijnym. Ale to temat na osobny felieton. Ze służbą zdrowia też nie ma problemu. Każdy z wizą ma ubezpieczenie od pracodawcy. Każda pierwsza wizyta u lekarza kosztuje standardowo 50 zł, a wszystkie badania i lekarstwa otrzymuje się za darmo. Nie wszyscy specjaliści są objęci w ubezpieczeniu. Zależy to od stanowiska pracy. Dentysta prywatnie jest makabrycznie drogi, dlatego ja nadal zęby leczę w Polsce. Nawet ginekologa dobrego można znaleźć prywatnie. Państwowo badanie wygląda trochę inaczej, niż w Polsce. Nawet do osłuchu płuc nie ściąga się koszulki by nie pokazać za wiele golizny lekarzowi. W szpitalu Islam również wyznacza granice. Często w dobrym tonie dla kobiety jest udanie się na wizytę z mężem, jak go ma. Arabki same do lekarza nie pójdą. Europejki i owszem. Nikt ich nie wygoni. I tak zawsze w pokoju będzie kobieta pielęgniarka. Medycyna jest na wysokim poziomie. Do tego dochodzi ta estetyczna, bardzo droga i bardzo popularna i prawdziwe oazy relaksacji- salony masażu z prawdziwego zdarzenia, bo prowadzone przez Tajki, Azjatki, Filipinki, które na prawdę się na tym znają. Nidzie nie miałam lepszego masażu, niż w tych willach zamienionych na prawdzie oazy Yin i Yang z kaskadami wody, odgłosami natury, ziołową herbatą z imbirem na pobudzenie i aromatem świecy ustawionej w płatkach jaśminu pod wezgłowiem łóżka. U nas „ na wiosce” SPA Dr. Eris nie ma, dlatego proponowałam to wszystko masażystce z mojej rodzinnej mieścinki, żeby oswoić trochę obskurność jej gabinetu. Powiedziała, że próbowała, ale w Polsce sanepid zakazał wszystkiego, a właściciel lokalu nie godzi się na przemeblowanie. Cały relax po jej doskonałym zabiegu mi opadł i wróciło przygnębienie tą chorą administracyjną polskością. Sanepid w tym wypadku zastosował szpitalne standardy, zamiast po ludzku pozwolić na naturalne bambusowe parawany i organiczne maty w gabinecie Pani Ani. Viva Polska! Wracam do Emiratów i zapraszam tu wszystkich.

2 komentarze

  • Odpowiedz ~Piotr 14 sierpnia 2015 at 11:22

    Bardzo ciekawy tekst!Mieszkam tu dopiero od 6 tygodni więc chłonę opinie bardziej doświadczonych. Pozdrawiam z Dubaju 🙂

    • Odpowiedz nell 18 października 2015 at 08:06

      Powodzenia Piotr ! Będzie dobrze. : )

    Zostaw odpowiedź

    error: Content is protected !!