Od kilku dni nie cichnie burza rozpętana nad ustawą antyaborcyjną. Facebook eksploduje komentarzami, opiniami i wypowiedziami ludzi „broniących” prawa kobiet do decydowania O SOBIE! Część z nich włączając dużą rzeszę moich znajomych to katolicy, ale świadomie pozostawiam tym razem rozważania religijne z boku, bo sprawa nie dotyczy, jakby się mogło wydawać, tylko sumienia. Z własnym sumieniem ci ludzie będą musieli sobie poradzić sami.
Czytałam te wszystkie posty i artykuły O OCHRONIE KOBIET i zadawałam ich autorom te same pytania, ale niestety nikt ze zwolenników aborcji nie był w stanie podjąć ze mną merytorycznej dyskusji, a ja naprawdę chciałabym dostać sensowne kontrargumenty, żeby móc lepiej zrozumieć ten problem.
Przechodzę więc od razu do sedna nie zagłębiając się w niczyją wiarę i techniczną stronę tych zabiegów, bo to sprawy względne. Mnie interesuje tym razem bardziej logika i to ona powinna być sednem tego tematu, a niestety nie wiele odnajduję logiki w tej medialnej dyskusji. Chciałabym nam wszystkim pozostawić do rozważenia poniższe kwestie, na podstawie których uważam, że aborcja jest przede wszystkim bardzo nielogiczna. Etyka, wiara, przekonania, to sprawy indywidualne…
1. SKĄD TEN CZŁOWIEK?
Czy jesteś w stanie sam z siebie, tak po prostu stworzyć drugiego człowieka? Nie jesteś. Sama kobieta nie da na pewno rady. Nawet jak masz partnera, marzysz o potomstwie i aktywnie prokreujesz, to bywają nawet zupełnie zdrowe pary, bez żadnych medycznie stwierdzonych problemów, które dzieci nie mają. Masa zabiegów in vitro też kończy się klapą. Na odwrót też jakoś nie potrafimy być zawsze skuteczni. Nie chcesz mieć dziecka, robisz wszystko co możesz, żeby nie zaciążyć, albo jesteście bezpłodni, a tu nagle bach. I życie powstaje wbrew ludzkiej woli.
A więc to nie ty masz moc sprawczą powoływania do życia. Coś lub ktoś o tym decyduje poza tobą.
Skoro nie jesteśmy w stanie powoływać do życia, bo zawsze potrzebny jest jeszcze ten „niezbadany” pierwiastek poza plemnikiem i komórką, to dlaczego chcemy dać sobie prawo, żeby zabijać?
Wniosek 1 NIE POTRAFIMY DECYDOWAĆ O POCZĘCIU – NIE MOŻEMY DECYDOWAĆ O ŚMIERCI.
2. KIEDY CZŁOWIEK?
Zostawmy na boku rozważania biologiczne, bo to co nas odróżnia od innych istot to nasza duchowość. Wewnętrzne ja. Coś absolutnie wyjątkowego na tym świecie. W związku z tym mam pytanie. W którym momencie ciału przydzielana jest dusza? Tydzień po zapłodnieniu? Miesiąc? W dniu urodzin? Po zdmuchnięciu dwóch świeczek na torcie? Pomimo najnowszych badań stwierdzających, że płód w łonie bardzo wcześnie zaczyna np. śnić, nikt nie jest w stanie podać potwierdzonej naukowo odpowiedzi więc nie będę się upierać przy swoim przekonaniu, że duszę posiada człowiek od pierwszej sekundy poczęcia. Ale nikt nie zaprzeczy, że ją mamy. Właśnie ten fakt odróżnia nas od komputerów. Jadąc automatycznym autem (a takie już jeżdżą po Dubaju) bez kierowcy w chwili wypadku, kiedy naprzeciw jedzie ciężarówka a chodnikiem idzie dziecko, komputer obliczy w ułamku sekundy manewr dający większą szansę przeżycia pasażerowi. W tej samej sytuacji kierowca w przeciwieństwie do komputera, krowy czy psa będzie zdawał sobie sprawę z konsekwencji zabicia dziecka.
A więc kiedy duchowość, ten ponad intelektualny wymiar naszego człowieczeństwa jest nam przyznawany czy uruchamiany? Zabijając ciało płodu, przerywamy również egzystencję jego duszy. Pierwiastka, który odróżnia nas od zwierząt. Skoro zygota dla niektórych nie jest jeszcze człowiekiem, to dusza każdego płodu jest pierwszym pierwiastkiem tego człowieczeństwa. Rodzą się dzieci bez rąk, żołądków, z innymi wadami, ale nigdy nie było przypadku, żeby stwierdzono urodzenie dziecka bez duszy….
Wniosek 2 CZŁOWIEK TO NIE TYLKO CIAŁO ALE I DUSZA. KAŻDY PŁÓD POSIADA DUSZĘ, KTÓRA MA PRAWO DO ISTNIENIA.
3. DO KOGO NALEŻY TEN CZŁOWIEK?
Słyszę na około TO MOJE CIAŁO. Chwileczkę, o którym ciele tu mowa? Twoja jest macica, piersi, żołądek. Ale ciało płodu to przecież nie jest już Twoje ciało. Jest to odrębny byt, z częścią DNA ojca i DNA niezależnym należącym tylko i wyłącznie do tej odrębnej istoty. Ten mikroskopijny skrawek tkanki i komórek nie jest też przecież twoją własnością. Jest odrębną istotą, którą coś powołało do życia na ziemi, poza twoją decyzyjnością. Nie ty, nie akt miłosny, bo to nie wystarczy jak pisałam powyżej.
Generalnie istota ludzka jeśli nie jest niewolnikiem to nie należy do nikogo, tylko do samej siebie od pierwszych chwil poczęcia. Po urodzeniu nie ma tak naprawdę znaczenia, kto się nią zaopiekuje. Może to zrobić ktokolwiek, żeby płód dalej żył.
A więc oczywiście możesz decydować o SWOIM CIELE. Swoim, i tylko swoim. Możesz zadecydować o diecie, powiększeniu sobie piersi, tatuażach i kolczykach, ale w momencie kiedy powstaje w tobie oddzielny byt i osobne ciało drugiego człowieka to niestety, nie jest ono twoje. Nie bez powodu zygota określana jest w pierwszych tygodniach jako ciało obce, które organizm będzie się starał samoistnie usunąć, co często kończy się bardzo wczesnymi, samoistnymi poronieniami. Również po urodzeniu tego płodu, nie należy on do Ciebie, tylko jest oddzielnym bytem osobowym. Może być ci odebrany, lub dobrowolnie oddany komuś innemu jeśli go nie chcesz, lub wychowywać nie możesz. Po urodzeniu prawo zakazuje okaleczania dzieci w jakikolwiek sposób. Nawet jako rodzic nie możesz zrobić ze swoim dzieckiem wszystkiego co ci się rzewnie podoba, tak jak z samochodem na przykład, który jest twoją własnością. A przecież żywe dziecko może domagać się jedzenia i tlenu od ciebie, może zachorować tak samo w brzuchu jak i w domu, ale żadne prawo nie zezwala go zabić kiedy je, oddycha i choruje już w domu.
Wniosek 3. CIAŁO PŁODU JAK I JEGO DUSZA NIE NALEŻĄ DO MATKI. PŁÓD TO ODRĘBNY CZŁOWIEK.
4. GWAŁT NA DZIEWCZYNCE
W naszym kraju nie ma kary śmierci dla nikogo. Żadnego człowieka nie można iść i zabić. Dlaczego nie można? Przyjmijmy, że po Polsce grasuje nieuchwytny seryjny gwałciciel małych dziewczynek, dokonał 50 gwałtów. Niektóre z nich zakończyły się poczęciem dziecka. Straszna trauma dla całej rodziny. Dlaczego rodzice tych dzieci po złapaniu gwałciciela nie mogą go zabić? Jak go zabiją to pójdą siedzieć. Dlaczego prawo chroni go przed taką mogłoby się wydawać w pełni zasłużoną śmiercią? Bo chroni życie każdego obywatela, każdego człowieka w tym samym zakresie. Nie można zabić w tym kraju ani gwałciciela, ani złodzieja, ani Prezydenta, ani babci, ani nikogo innego. Dlaczego więc ten gwałciciel jest prawnie chroniony przez państwo, w którym żyje, a dziecku poczętemu w wyniku gwałtu to samo Państwo to prawo i ochronę ma odebrać. Czy dziecko jest winne temu, że zostało poczęte tak a nie inaczej? Nie jest niczemu winne. Dlaczego więc ma zapłacić za czyn gwałciciela największą karę śmierci? Dlaczego gwałciciel ma prawo do życia, a to dziecko nie? To jest najważniejszy aspekt tych kuriozalnych dywagacji na temat gwałtów. Mamy prawo zabijać kogo uważamy za stosowne, albo nie mamy prawa zabijać nikogo. I te płody w brzuchach zgwałconych dziewczynek mają takie samo prawo żyć jak ten gwałciciel.
Jeśli chodzi o argumenty z rodzinną i osobistą dziecinną traumą na całe życie, to jeśli system opieki i pomocy działałby dobrze udawałoby się skuteczniej pomagać takim rodzinom i tym dziewczynkom, bo przecież zabieg aborcyjny nie dokonuje resetu pamięci ofiarom przemocy, dokłada jedynie do kolekcji kolejne mocne, jeśli nie chcemy używać słowa „traumatyczne”, przeżycie.
To trochę tak jakby w sytuacji wypadku samochodowego, w którym dziecko przyczyniło się do śmierci obojga rodziców, bo było nieznośnie, domagało się uwagi i odciągnęło uwagę kierowcy na sekundę od drogi, dobić je na miejscu w akcie pomocy, bo na pewno nie udźwignie poczucia winy i traumy do końca życia. Przecież w innych najtragiczniejszych życiowych sytuacjach nie postępujemy w ten sposób. Nie zabijamy nikogo, a przecież można by na przykład mieć pozwolenie na odstrzał najmłodszej trójki w 8 osobowej rodzinie, żeby reszcie żyło się łatwiej. Wkraczają instytucje, stowarzyszenia, fundacje, które pomagają. To żeby pomagały dobrze i skutecznie jest w naszych rękach.
Wniosek 4 JEŚLI PAŃSTWO CHRONI PRAWO DO ŻYCIA KAŻDEGO CZŁOWIEKA, NAWET SERYJNEGO GWAŁCICIELA DZIEWCZYNEK TO I ŻYCIE KAŻDEGO DZIECKA W ŁONIE TEŻ MUSI CHRONIĆ.
5. MAM CHORE DZIECKO, NIE DAJĘ SOBIE RADY.
Nie mamy prawa decydować o śmierci nawet w sytuacjach kiedy nie rozumiemy po co są nam trudności, cierpienie, ból, choroba, po co to dziecko. Nawet wtedy kiedy nie umiemy akceptować tych gorszych prezentów od losu. To, że nie mamy na jakiś temat wystarczającej wiedzy i pojęcia nadal nie daje nam prawa, żeby niszczyć. Przecież na wiele innych pytań nie jesteśmy w stanie sobie odpowiedzieć. Wielu życiowych sytuacji nie jesteśmy w stanie pojąć i zrozumieć naszym ludzkim rozumem, wydaje nam się, że nie jesteśmy w stanie ich ogarnąć, a nikogo innego nie chcemy na razie zabijać. Ani sparaliżowanego męża, ani dziecka po ciężkim wypadku, ani tego co urodziło się z bardzo ciężką wadą, której nie wykryto wcześniej. Chodzi tylko o prawo zabijania tych w brzuchu. Dlaczego? Co za różnica jeśli dziecko sprawia mi trudność i zaczyna chorować już po porodzie? Dlaczego wtedy nie mam prawa jako matka podać mu trucizny lub poprosić o to specjalną pielęgniarkę na przykład?
Wszystko w życiu dzieje się po coś. Te bardzo chore płody są powołane do istnienia też po coś. A skoro zostały powołane, to mają prawo do życia, tak samo jak inne, a kiedy ich powołanie się wypełni odejdą w naturalny sposób. Każdy organizm ludzki ma duszę, chore płody też.
Ubolewam bardzo nad historiami matek, które zdecydowały się urodzić chore dzieci, a którym teraz nikt nie pomaga. Ale czy wada systemu społecznego, państwowego czy kościelnego wystarczy, żeby akceptować zabijanie jako rozwiązanie problemu? NIE! Trzeba zmienić system. Naprawiać go i ulepszać. Trzeba stać się społeczeństwem chętnym do pomagania i wspierania siebie nawzajem, bo nadal będą wokół nas bardzo chore dzieci i bardzo potrzebujące pomocy rodziny. Aborcja nie rozwiąże problemu niesprawnego systemu pomocy i opieki. Ten sam problem dotyczy, każdej innej bardzo ciężkiej sytuacji życiowej. Czy to niespodziewanego wypadku, czy poważnej choroby nie tylko u dzieci, ale i dorosłych członków naszych rodzin. Jeśli będę mieć prawo zabić dziecko, które medycyna zakwalifikowała jako chore, to dlaczego nie będę mogła zabić matki, która jest w terminalnym stadium raka, bardzo cierpi i jej egzystencja jest naprawdę nikomu już nie potrzebna? Zamiast dawać takie prawo, nie lepiej, żeby walczyć z państwem o właściwą pomoc i system wsparcia dla wszystkich potrzebujących?
Wniosek 5. ZAMIAST ZABIJAĆ TYCH CO POTRZEBUJĄ POMOCY LEPIEJ WALCZMY O ULEPSZANIE SYSTEMÓW POMOCY I WSPARCIA.
Pozostaje mi jeszcze jeden, chyba najmocniejszy logiczny argument. Ostatecznie zawsze, w każdej z powyższych sytuacji niechciane dziecko można oddać.
Czuję się wyczerpana. Z logicznego punktu widzenia nie znajduję argumentów na poparcie aborcji. Ten czyn w każdym powyższym podpunkcie wydaje mi się aktem czystego egoizmu i otwarciem drzwi dla podziałów ludzi na mniej lub bardziej zdolnych i potrzebnych nam do życia, zaczynając od dzieci nienarodzonych, a kończąc… nie wiem w jakim momencie. Jeśli człowiek ma mieć prawo do życia, to niech to prawo będzie obowiązywać od pierwszej chwili jego poczęcia, albo niech nie obowiązuje wcale.
6 komentarzy
A propos 1, że nie potrafimy decydować o poczęciu. Czyli można zajść w ciążę bez uprawiania seksu? Jeżeli to nie my decydujemy to kto/co. Skoro zachodzimy w ciążę tak samo jak zwierzątka, to czy ta sama siła czuwa nad kopulacją np. każdej pary piesków i decyduje, czy z danego stosunku ma być nowy miot? Pytam poważnie, bo ta teoria mnie powaliła. Pozdrawiam
Dneifr Przecież nie wystarczy sam stosunek między kobietą i mężczyzną żeby kobieta zaszła w ciążę. Tak jak pisałam wiele z nich się o to usilnie stara i nic z tego nie wychodzi. Poczęcie człowieka nie jest więc zależne od nas, od naszego chcę czy nie chcę. Od czego więc powstawanie życia jest zależne? Na to każdy niech odpowie sobie sam, wg władnych poglądów.
Już w pierwszym akapicie deklaruje Pani, jako sedno wypowiedzi, opieranie swoich argumentów, a zatem, później – wnioskowanie, na logice. Logice, wolnej od osobistych przekonań, wiary, czy też własnego sumienia. Chętnie odniosłabym się do wszystkich punktów Pani wypowiedzi, ale już na samym początku buduje Pani tezy na błędnych założeniach.
Według punktu drugiego, na którym następnie buduje Pani kolejne pozycje, dziecko, płód posiada duszę, której nie można mu odbierać.
Pozwolę sobie przytoczyć zatem encyklopedyczną defnicję duszy: „Dusza – w znaczeniu religijnym w zależności od religii lub wyznania jest bytem materialnym bądź niematerialnym – śmiertelnym lub nieśmiertelnym.”.
W oparciu jednak o Pani wyznanie, czego dowiadujemy się z nagłówka Pani strony, Kościół naucza, że każda dusza duchowa jest bezpośrednio stworzona przez Boga nie jest ona „produktem” rodziców – i jest nieśmiertelna, nie ginie więc po jej oddzieleniu się od ciała w chwili śmierci i połączy się na nowo z ciałem w chwili ostatecznego zmartwychwstania.
Argument więc, że w momencie usunięcia płodu, jego „dusza” jest niszczona, jest błędny.
Niemniej, nie to jest najistotniejsze w tym fragmencie, a raczej fakt, że „dusza” jest w ogóle pojęciem z zakresu religii.
Zapomina Pani, że nie każdy człowiek uznaje istnienie duszy, ponieważ, zwyczajnie – nie wierzy w Boga i życie wieczne.
Nie wypowiadam się po to, żeby nie zgodzić się z Pani stanowiskiem, a dlatego, żeby zwrócić uwagę na niespójność Pani założeń.
Chciała Pani oprzeć całą tezę na logice, co, jak dowiodłam, się Pani nie udało.
A jak wiemy z matematyki (logika pełną gębą), wnioskowanie na podstawie błędnych założeń również jest błędne.
Pozdrawiam,
Nela
średniwiecze ……gdybysmy zapytali osobę chorą genetycznie czy z innymi wadami czy cieszy się , ż e żyje cierpiąc każdego dnia nie mogac funkcjonowac samodzielnie…mysle, że chyba taka osoba wolałaby nie życ , jest wiele przykladow osob proszacych o autanazje…….a dziecko poczete z gwałtu? bedzie kochane? wątpie …trauma na cale zycie i to jest pozytywne? Decyduja i najbardziej wypowiadaja sie przeciw aborcji mężczyżni czy oni umieraja podczas porodu? I jeszcze odnosnie poczęcia to nie sila wyższa tylko 2 osoby podejmuja taka decyzje …..a jezeli ktos nie może zajsc w ciąże to nie znaczy , że zostal opuszczony …..przez kogo ??? tylko ma problemy zdrowotne…i prosze nie mieszac tutaj siły wyższej….
Pani Nelo, szkoda jednak, że nie odniosła się Pani do wszystkich akapitów. Nie są one wszystkie zbudowane na punkcie drugim. Szkoda że nie doczytała Pani tekstu do końca. uściśkę jedynie zdanie, w którym chodziło o przerwanie egzystencji duszy W TYM ZABITYM CIELE , a nie o jej nieśmiertelność. Dlatego świadomie użyłam określenia przerwanie jej egzystencji przypisanej w momencie poczęcia do określonego ciała. To prawda że w nauczaniu mojej religii dusza ta po śmierci ciała przenosi się w byt wieczny po to aby na końcu czasu znów połączyć się z danym jej ciałem. Niestety nie znalazłam w Pani komentarzu żadnej treści odpowiadającej na postawione przeze mnie na początku wpisu pytania. Bo czy definicja duszy z encyklopedii odpowiada na jakiekolwiek pytania o dopuszczalności aborcji ??? Skoro moje argumenty nie zgadzają się z Pani rozumieniem logiki proszę o przedstawienie własnych bardziej logicznych za lub przeciw.
Szanowna Pani,
W moim komentarzu sprzed roku chciałam przede wszystkim podkreślić, że we wstępie deklaruje Pani, że to logika jest sednem Pani wpisu, a także, jak przytoczę, że „etyka, wiara, przekonania, to sprawy indywidualne…”, a w każdym kolejnym punkcie opiera się Pani przecież na niczym innym niż na „etyce, wiarze i przekonianiach” właśnie, a nie zaś, jak Pani się wydaje, logice.
1. O jakim niezbadanym pierwiastku spoza „wiary i etyki” mogłaby Pani mówić? Czy nie, przypadkiem, o Bogu właśnie? A podobno nie opiera się Pani w swoich rozważaniach na wierze?
2. O punkcie drugim już się rozpisywałam, odniosę się więc do Pani odpowiedzi – na jakiej podstawie uważa Pani, że tylko człowiek posiada duszę? Jeśli zwierzęta go nie posiadają, to jaki twór odpowiada u psa za miłość do właściciela, tęsknotę, smutek?
3. Otóż zgadzam się, że ciało człowieka należy tylko i wyłącznie do niego i w tym przypadku należałoby wrócić na nowo do rozważań o tym kiedy płód staje się człowiekiem, a czy właściwie w ogóle nie musi się nim „stawać”, bo jest nim od momentu poczęcia. Mimo wszystko chciałabym jednak zaznaczyć, że obojętnie czy uważamy to za słuszne, czy nie, dziecko w brzuchu zależne jest przede wszystkim od jego nosicielki – jeśli matka pali w ciąży papierosy i pije alkohol to prawdopodobnie skazuje dziecko na dysfunkcje w dorosłym życiu. Podobnie ma się sprawa jednak w sytuacji, gdy podczas ciąży pojawią się komplikacje, a matka w trosce o swoje dziecko, będzie zażywać odpowiednie leki, suplementy, czy podda się właściwym zabiegom.
Ciężko dyskutować z faktem, że ktoś za dziecko w brzuchu jednak odpowiada, czy „podejmuje za niego decyzje” i bez wątpienia ze wszystkich ludzi tego świata, to jego nosicielka, jako dziewięciomiesięczny inkubator (bo do takiej roli sprowadziła Pani rolę matki) ma pierwszeństwo w podejmowaniu za niego decyzji.
Mnie się nikt nie pytał, czy chcę zostać ochrzczona i do nikogo nie mam o to pretensji, bo samej chyba ciężko byłoby podjąć taką decyzję na tamtym etapie życia 🙂
4. A tutaj, Szanowna Pani, znów wracamy do punktu o tym, kiedy płód staje się człowiekiem. Bo jeśli staje się nim dopiero po urodzeniu, to ma Pani odpowiedź, dlaczego prawa człowieka nie traktują w równy sposób płodu i dorosłego osobnika.
Jeśli chodzi o moją osobistą opinię jednak, zdecydowanie nie miałabym nic przeciwko karze śmierci na gwałcicielach, których winę udowodniono.
Potrafi Pani jednoznacznie stwierdzić, czy większą traumą dla KAŻDEJ kobiety będzie dokonanie aborcji we wczesnym etapie ciązy, niż noszenie w swoim ciele przez dziewięć miesięcy dziecka swojego kata?
5. Powinna Pani doprecyzować, co ma Pani na myśli mówiąc o „chorym” płodzie. Jest Pani świadoma rozmaitych przypadków medycznych, które codziennie rozgrywają się gdzieś na świecie? Nie mówimy tylko o dziecku, którego prognozy są kiepskie, lecz również o takim, które umrze zaraz po porodzie.
Chciałabym jednak nadmienić, że nie uważam, żeby temat aborcji był czarno-biały, a wypowiedzi, w których argumentacja uwzględnia dobro tylko jednej strony tematu, ciężko uważać za mądre i „logiczne”.
Mogę Panią również zapewnić, że kobiety, które stoją przed tak traumatyczną decyzją, wykonają zabieg tak czy inaczej i nie będą prosić o zgodę ani Pani, ani polityków. Ustawa, która jest w tym momencie forsowana, doprowadzi jedynie do rozwoju podziemia aborcyjnego lub do częstszych wyjazdów Polek na południe, czego rezultatem będą natomiast niepełne statystyki.
Mój pierwszy komentarz napisałam głównie zmęczona obserwacją ciągłego niezrozumienia (obu) stron, że w niektórych sytuacjach zwyczajnie nie będzie nigdy konsensusu. I choć jestem mocną przeciwniczką ustawy antyaborcyjnej, rozumiem Panią, a także wiele osób, które nie znajdują w swojej moralności miejsca na możliwość usunięcia poczętej, rozwijającej się istoty.
„Moralność” to tutaj słowo klucz, bo choćbyśmy bardzo się starali, nie będzie nigdy jednej, uniwersalnej wersji schematu morałów, którymi posługujemy się w życiu.
Dla mnie niemoralnym jest zmuszanie kobiety do noszenia pod sercem dziecka, będącego wynikiem brutalnego gwałtu, dla Pani będzie to bardziej moralne, niż dokonanie zabiegu aborcji. I nie przekona zapewne ani Pani mnie, ani ja Panią, bo zwyczajnie się między sobą różnimy. Jest to prawdopodobnie wynikiem sposobu wychowania, środowiska, czy rozmaitych innych czynników, które warunkują, że ludzie nie są i nie myślą jednakowo.