Nie wiem, od czego powinnam zacząć po włączeniu laptopa. Plan na jutrzejszy dzień? Wystukanie na wirtualnej kartce listy zadań dla każdego projektu na najbliższy tydzień, miesiąc, rok? Sprawdzić Facebook i maile? Odkurzę bloga. Rodzice przylecieli i odlecieli. I oni, i ja mieliśmy fajne wakacje. Było miło i raczej spokojnie : ) Wszystkiego nie zobaczyli więc zostało na następny raz. Szkoda, że po powrocie przywitały ich oszałamiające opowieści i niekłamany zachwyt, polski ostracyzm. A bo to jest się, czym zachwycać… Jakie to typowo polskie i smutne. Ja, dlatego jak wracam, za wiele nie opowiadam. Za to każdego zapraszam, żeby przyjechał i sam się przekonał. Fajnie było pokazać rodzicom po prawie 4 latach moje „nowe”, już nie nowe życie i inny świat. Fajnie było móc mieć ich znów blisko i jakby nie codzienne telekonferencje na skypie, prawie wyłącznie dla siebie. Za miesiąc wylatuję do Polski pobyć w ogrodzie, zobaczyć jak idzie remont, może nauczyć się w końcu od Mamy gotować. Potem szalone tygodnie w Paryżu na kupowaniu nowych kolekcji, z trzydniową wizytą w centrach handlowych Londynu. 2 dni w Madrycie odwiedzić dostawców i do Dubaju, już jako trzydziestolatka… chyba przyjdzie mi wypić szampana w samolocie, ale co tam. I tak nie mam żadnych planów. Świętuję każdego dnia po przebudzeniu. Cieszę się gdzie jestem, kim jestem i z kim jestem, a z tym kimś będę w piątek już okrągły rok. I to bardziej niż cokolwiek innego daje mi poczucie upływu czasu. Jeszcze niedawno jęczałam, że już dłużej nie dam rady sama, załamana, niekochana, że trzy lata samotności bez miłości, to stanowczo za długo… a tu naraz to już takie nieaktualne. Pamiętam pocieszanie koleżanek, że na pewno ktoś mnie zechce w końcu kiedyś hahaha, no i będę jeszcze tęsknić za niezobowiązującym do niczego życiem. Na pewno nie chciałabym wracać do tamtego okresu, a to że mieszkamy w innych Emiratach daje wciąż dużo wolności i nawet czasem trochę samotności, choć to na pewno nie jest ta stara samotność sprzed roku. Pójdziemy na kolację do Argentyńskiej knajpki z tangiem, w której się poznaliśmy. To mi wystarczy, bo to piękna historia miłosna. Poznać tego jedynego na tangu i przetańczyć razem całe życie z jego imieniem wpisanym w swoje, dosłownie : ) Oby dobrze nam się kiedyś żyło już razem na zawsze. Na razie muszę się utemperować, bo moje stare nawyki charakterologiczne wracają, dając nam obojgu czasem mocno w kość, a facet na nie naprawdę nie zasługuje, więc muszę sobie darować i jakoś to opanować. Ciągle uczę się normalnie rozmawiać i radzić sobie z opcją nie po mojej myśli, bez rozładowań elektrycznych. Podoba mi się, że ciągle dostaję nowe szanse na poprawki tych egzaminów u tego samego, cierpliwego faceta. Ten blog to już zupełnie jak pamiętnik, ale nie pamiętam, kiedy ktoś miał czas się do mnie odezwać i podzielić się swoim życiem. Chciałabym pisać na jakieś ważne tematy, ale ważne jest też dla mnie oczyścić swoją głowę i gdzieś to dla siebie zachować. Mój brat pisze w piątek maturę. Nie do wiary. Ostatni w rodzinie. I choć nadal nie traktuje mnie jak jej członka będę przy nim myślami. To mądry chłopak i powinien dać radę z dzisiejszym egzaminem, który podobno jest 100 razy łatwiejszy niż były nasze. Modliłam się o to, co niedzielę, więc powinno być dobrze. Będę też cierpliwie czekać, aż brat się nawróci, przejrzy na oczy i mnie zrozumie. Siostrze też to zajęło trochę czasu, ale wierzę, że tego doczekam, a jeśli nie to jego strata. Każdy ma prawo kochać lub nienawidzić. To kwestia wyboru i ja to szanuję, choć znam wyniszczające konsekwencje hodowania gniewu i urazy. Polecam nie hodować. Zupełnie nie warto, bo zanieczyszczamy jedynie swoje życie zepsutymi odpadkami. Chciałabym, żeby Konrad zrozumiał, że był i jest moim oczkiem w głowie i czekam na odpowiedzialnego, uczciwego faceta, którym może zawsze być.
Nie wiem czy mam zakotwiczyć w Polsce na dwa, czy trzy tygodnie. Trochę się boję takich długich wakacji poza Dubajem, kiedy kręcimy trzy biznesy na raz, ale z drugiej strony, nie uda mi się wszystkiego załatwić w dwa tygodnie. No chyba, żeby wymienili komunikację PKP na szybszą… A więc na pewno Warszawa, Kraków i Poznań, więc nie będzie siedzenia na leżaczku, raczej w przedziale Intercity, jak jeszcze nie splajtował. Jak ja będę targać walizkę na miesiąc czasu? Nie mogę się już doczekać. Wszystko zapowiada się tak bardzo ciekawie. Jutro napiszę coś na inny temat, nieosobisty może. Ciekawe ilu znajomych tu jeszcze zagląda…
1 komentarz
Hey,Jestem obecnie sam w Dubaju i byłoby miło spotkać się i pogadać. Jeśli mialabyś, ochotę proszę o kontakt na +971501968337.Pozdrawiam Wojtek