Praca

Cosmo… s

6 kwietnia 2011

Napisałam 4 strony w notesie i notes zostawiłam w pracy. Szkoda, bo miałabym już fajny wstęp do dzisiejszego szybkiego wpisu. Siedzę w sypialni z wielkim, czerwonym turbanem na głowie. Z nakręconymi (pierwszy raz od lat) włosami na wałki. W końcu po czasie krótkiego boba a la dawna Posh, mają odpowiednią długość i dały się nakręcić. Przy okazji nakręciłam się również, bo takie wieczory jak dzisiaj nie zdarzają się często, a dziś wszystko jest możliwe. Tak czuję. Nowa sukienka wisi na wieszaku. Po raz pierwszy w życiu biała i po raz drugi w życiu w rozmiarze M. Duże zostały w mojej szafie już tylko ambicje. Nie, nie wychodzę za mąż. Wychodzę jedynie na party Cosmopolitan, które wydało swój pierwszy magazyn na tutejszym rynku. Party dla 300 szczęśliwców, na które nie dało się dostać zwykłymi drzwiami. Party największej śmietanki towarzyskiej Dubaju, na które i ja dostałam zaproszenie. Po części, dlatego, że Makan miał być ze mną, po części dlatego, że zakupiłam niedawno od wydawnictwa kilka powierzchni reklamowych na moją kampanię, po części największej, że po prostu postanowiłam być na tym party, żeby zobaczyć na czym to wszystko tak naprawdę polega. Powiedzmy, że to taki mój prywatny, mały bonus za pracę po nocy, którą i tak uwielbiam. Makana oczywiście ze mną nie będzie, bo „baluje” we Francji, projektu DIBA też nie będzie, bo koszykarze nie są godni zaufania tak jak prawdziwi „biznesmeni” dla mojego szefa, na to wychodzi, a może tylko Ci koszykarze? Sama, jak już pisałam, mam do ich podejścia wiele zastrzeżeń, więc co ma być dziś niech po prostu będzie. Zamiast z wysokim koszykarzem, pojawię się dziś z moim niskim przyjacielem, świeżym reżyserem filmowym Kaisem. Przyda mu się trochę lansu, jak zamierza ukończyć w końcu ten swój film o miłości. Będziemy mieć możliwość treningu w terenie, bo to on jest moim guru kreowania własnego życia za pomocą pozytywnego myślenia i manipulacji szczęściem. Zaczynam być podekscytowana i powinnam udać się do łazienki na makijaż, bo Ania wpadnie ze swoimi studentkami zrobić mi parę fotek przed wyjściem, bo fajnie będzie mieć pamiątkę z czasów rozmiaru M ha ha. Resztę opisałam w notesie i przepiszę jutro, z najświeższą ilością plotek z najgorętszego dziś czerwonego dywanu w tej części świata. Poza tym stała się rzecz niesłychana! Pani poznała Pana, który po skończonej kolacji z biznesmenami przy stoliku obok, wrócił się z korytarza do mojego stolika, przy którym siedziałam z najważniejszymi ludźmi z mojej firmy i zdecydował się po dżentelmeńsku przedstawić, twierdząc, że nie mógł się oprzeć mojemu spojrzeniu… Resztę towarzystwa wryło w siedzenia, mnie również, choć to prawda, że raz na niego spojrzałam… no może dwa… Albo i trzy… ale do głowy mi nie przyszło, że on odwali coś takiego. Jakoś udało mi się wybrnąć z sytuacji zachowując resztki przyzwoitości. Przy lampce szampana tego samego wieczoru dałam jednak jasno do zrozumienia, że nie mam już czasu na romans. Zaskoczy mnie po raz drugi, jeśli jeszcze kiedyś zadzwoni.

Ale to sprawiło, że dziś czuję się jak królowa balu. Już nie jak żaden Kopciuszek. Królowa własnego życia po prostu…

3 komentarze

  • Odpowiedz ~Suzi 6 kwietnia 2011 at 17:39

    Fajnie to opisałaś może napisz z tego blogu książkę będę pierwszą czytelniczką. Szkoda, że nie wchodzisz na skayp:(. :::::::::::::::::::: ::::::::::::::::::: ::::::: : ::::: : : :::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

    • Odpowiedz nell 7 kwietnia 2011 at 09:36

      Suzi i misssssss uuuuuuuuuuuu !!!!! Wiem, ze bedziesz moja najwierniejsza czytelniczka ; )))) 12.07

  • Odpowiedz ~Rodzinka 7 kwietnia 2011 at 13:29

    Wyglądasz oszałamiająco-jak zresztą zawsze!To kolejny powód do dumy,za który dziękujemy XXX

  • Zostaw odpowiedź

    error: Content is protected !!