Podróże

Marzenia się spełniają : )

20 października 2013

Ten krążek, złoty krążek szczęście niesie…

Dlaczego Santorini?

Bo chcieliśmy wybrać miejsce neutralne, które będzie kompromisem pomiędzy Polską, a Libanem, pomiędzy dwiema rodzinami, a z obu krajów odległość jest bardzo podobna. Do tego to kolebka kultury, cywilizacji, sztuki. I nie było problemu ze znalezieniem kościoła prawosławnego, bo mąż jest wyznania prawosławnego. O zapierających dech w piersiach widokach nie wspominając…

Zamiast hucznego ślubu na 200 osób postawiliśmy na czterodniowe wakacje z rodziną, w bardzo wyjątkowym miejscu i prywatną, prostą, świadomą ceremonię. To był strzał w dziesiątkę. Każdy na Internecie radził wybrać wioskę Oia, którą słynie z najpiękniejszych zachodów słońca. My zdecydowaliśmy się na stolicę Santorini – Fira, bo blisko lotniska i zdecydowanie mniejszy tłok, a widoki z naszego tarasu tak samo piękne. Wybraliśmy prawosławną katedrę, nie żaden malusieńki kościółek z niebieskim dachem, bo wysprzątanie i przyozdobienie takich kościółków byłoby o wiele droższe i trudniejsze koordynacyjnie, do tego zamknięte na codzień często mają nieprzyjemny, intensywny zapach. Nie mając wedding planerki, a jedynie życzliwą i pomocną managerkę naszego hotelu Vivi, ułatwiliśmy sobie przygotowania wybierając przepiękną, małą katedrę w środku miasta. 3 minuty spacerkiem od naszego hotelu Aigialos. No i co katedra, to katedra. Piękno złotych ikon i malowideł nie potrzebowało żadnej dodatkowej dekoracji. Vivi pomogła załatwić formalności, my przywieźliśmy ze sobą dwie duże świece udekorowane kwiatami i organa, przetłumaczoną na polski, angielski i arabski ceremonię zaślubin, która w Grecji prowadzona jest w języku greckim, na miejscu załatwiliśmy chór męski i tylko nikt nam nie powiedział, że korony też mamy mieć swoje. Na szczęście Vivi udało się je zdobyć i z lekkim opóźnieniem wkroczyliśmy do kościoła. Ja, katoliczka, nie miałam pojęcia o ceremonii prawosławnej. Tyle co obejrzałam na YouTube, ale życzliwość wszystkich naokoło tego dnia sprawiła, że było po prostu pięknie, a siostra – świadkowa pewnie długo będzie wspominać jej rolę w nakładaniu obrączek, bo słyszałam bicie jej serca z odległości 2 metrów. Miałam wiele wątpliwości co do samej uroczystości, bo znacznie różni się od katolickiej, dlatego w Sylwestra będziemy mieli ślub cywilny z przysięgą małżeńską w Polsce, ale po przeżyciu zaślubin w Santorini okazało się to niepotrzebnymi obawami. Wesela w Warszawie nie będziemy odwoływać natomiast ja, z czystym sumieniem, mogę przyznać, że ceremonia prawosławna okazała się dla mnie tak samo ważna jak ta katolicka. Nawet w języku, którego nie rozumieliśmy. Ale przed ślubem kościelnym były najpierw 4 miłe dni w Firze, podpisaliśmy papiery, wybieraliśmy wina na przyjęcie weselne i widoki na sesję zdjęciową. Rodzina zjechała się w piątek i wieczorem w Aigialos hotel zrobiliśmy kolację przywitalno-zapoznawczą, bo nie wszyscy mieli okazję w ciągu 2,5 roku się poznać. Nie ma w Firze bardziej romantycznego, greckiego, i uroczego hotelu. Wszyscy czuli się jak w filmie ”Mama Mia”. Lokalizacja z widokiem jak z widokówek, krzewy obsypane różowymi kwiatami, które były inspiracją naszego koloru przewodniego. Pokoje z tradycyjnymi meblami i tarasami, z których można było niemal dotknąć zachodzące słońce. I jeden z najlepszych szefów kuchni w mieście serwujący potrawy, których nie powstydziłaby się kuchnia Bristolu. Wspomnę tylko rybę pieczoną w papierowej torbie, czy zapiekankę z pora. Wszystko bardzo smaczne, greckie, i wykwintne. Szkoda, że był to wieczór przed dniem ślubu i z obawy o rozmiar sukni ślubnej nie było mi dane wylizać talerzy. Ostatecznie przyjęcie weselne zdecydowaliśmy się przenieść do restauracji Asirticco, 50m od Katedry, ze względu na salę taneczną i osłonę przed potencjalnym nocnym chłodkiem. Na wyspie od strony morza hotele i restauracje mają zakaz grania głośnej muzyki. Cudownie było zatopić się dosłownie w niemalże medytacyjnej ciszy skał i morza. To było pierwszym uderzeniem po przyjeździe. W mieście nie sposób o taką wszechogarniającą ciszę, która koi, uskrzydla, leczy. Cudownie było się w nią zatopić i przygotować do tego pięknego sobotniego dnia. Prawie wszyscy straszyli nas paskudną pogodą w październiku, że może padać, być bardzo chłodno, a wiać szaleńczo to już będzie na pewno, a tu kolejny cud. 30 stopni, słońce, jak pełnia lata. Rodzinka pojechała się kąpać w morzu, każdy się opalił i modlił, żeby w sobotę było trochę chłodnej. I było. Od rana do godziny 13 nad wyspą unosiła się gęsta, przepiękna mgła, która sprawiła, że mogłam bez gorączki biec przygotować kościół i salę weselną. Po 13 jak ręką odjął, mgła opadła i mieliśmy słońce, aż do naszego pierwszego tańca o zachodzie. Do tematu naszego wesela na Santorini podeszliśmy niestandardowo, bo szybko okazało się, że za słowo wedding trzeba na wyspie słono zapłacić, dlatego woleliśmy sami przywieźć w nadbagażu lekkie dekoracje do kościoła i na salę, co wyszło i tak o wiele taniej niż pomoc lokalnej branży. Organza, sztuczne płatki róż, wstążki i świeczki wyczarowały ślubny klimat i nie kosztowały majątku. Nawet ekipę video ściągnęliśmy z Polski, bo najtańsze lokalne, dwudziestominutowe nagranie kosztowałoby nas 1500 euro. Ekipa greenart-studio ze Świnoujścia pobiła wszystkich greckich i innych videografów razem wziętych, dając nam najpiękniejszą pamiątkę naszego życia – wspaniałe wspomnienia ukryte w historii Penelopy i Odysa. Nagrywanie z nimi było przygodą, przyjemnością, radością i satysfakcją. Marek, Marcin , Krzysztof byli wspaniałymi uczestnikami naszej historii i nie wyobrażamy sobie, żeby kto inny miał ją zapisać na filmie. Mieliśmy wielkie szczęście, że wśród naszych przyjaciół jest wspaniała fotografka, Ania James, która również była przy nas w tych najważniejszych chwilach ze swoimi niezawodnymi aparatami, zatrzymując utalentowanym okiem wszystkie najpiękniejsze momenty w obiektywie. Z taką ekipą i scenerią ten film i zdjęcia muszą przejść do historii obrazu haha. I to akurat nie cud, bo ja zawsze miałam szczęście do bardzo wyjątkowych ludzi : ) Nawet mniej życzliwy ksiądz akurat wyjechał i zostawił nas pod opieką Ojca Antonio, skromnego, przemiłego staruszka, który pięknie powiedział o miłości do świata i innych ludzi, życząc nam, żebyśmy byli ogrodnikami tej miłości i uprawiali ją owocnie, daleko w świecie wśród innych ludzi. Ten dzień nie byłby tak wyjątkowy bez mojej siostry, która była wspaniałą świadkową i wielką pomocą oraz bez Reni Bledaki i Belli , które zajęły się makijażem i naszymi fryzurami. Nawet moja teściowa nigdy niezadowolona z usług różnego rodzaju stylistek wyszła oczarowana i uśmiechnięta od ucha do ucha. Ja wiedziałam, że wybrałam najlepszą makijażystkę na świecie już po makijażu próbnym w czwartek. Ania fotografując wiele panien młodych też wyraziła słowa uznania, bo najważniejsze to nie przesadzić i nie przerysować piękna, które każda kobieta naturalnie ma w sobie w takim dniu. W swojej prostej, greckiej, kremowej sukni, z odkrytymi plecami, w balerinkach i delikatnej biżuterii, z różowym bukietem przewiązanym kremową wstążką, spiętym barokową broszką, czułam się pięknie, wygodnie i wyjątkowo. Założyłam coś starego – pierścionek z rubinem babci Maryli, coś pożyczonego – welon, na którego zakup, kartę kredytową pożyczyła mi Ania, a niebieskie były greckie dachy i niebo i morze…

Po lekkim śniadaniu z rodziną, przygotowaniach, drodze do kościoła pod rękę ze „starym” i „nowym ” Tatą, polskim błogosławieństwem przed kościołem, tłumem turystów głośno klaszczących w dłonie na mój widok, Alankiem niosącym obrączki i Chloe niosącą koszyczek z płatkami, po ceremonii w starej, prawosławnej, greckiej Katedrze, zaserwowaliśmy wino i przepyszne kanapki na najwyższym tarasie hotelu, a o zachodzie słońca na tarasie poniżej, przed naszymi wzruszonymi do łez najbliższymi, zatańczyliśmy pierwszy taniec, którym nie mogło nie być tango do zaaranżowanej przez nas piosenki Carusso. Nasz przyjaciel Maestro Fakundo, z samej Argentyny okazał się nieoceniony przy tworzeniu tej wyjątkowej choreografii. Przyjemnością było tańczyć w ten wieczór, w tym blasku pomarańczowego słońca, w objęciach wyczekanego, ukochanego, wspaniałego męża, który prowadził mnie w tańcu czułymi podpowiedziami kolejnych kroków, zdecydowanym ramieniem, wrażliwymi oczami. W powietrzu unosiło się wzruszenie, pojednanie i wszechogarniająca radość wszystkich wokoło. Nawet lampiony przywiezione specjalnie na tę okazję nie chciały odlecieć : ) Na sali weselnej czekał już chleb i sól z Polski, kolacja, przepyszny tort o smaku owoców leśnych, upieczony przez Panią Agnieszkę (bo nawet cukierniczkę na wyspie znaleźliśmy z Polski), muzyka wyselekcjonowana przez całą rodzinkę i przygotowana przez mojego brata, który tej nocy doskonale sprawdził się w roli DJ’a. Były wzruszające przemówienia, libańskie tańce folklorystyczne, śpiewanie po polsku. Alanek zaprezentował swój wielki talent taneczny, pod którego urokiem pozostawała cały czas nawet mała Chloe. Na stole na szczęście leżały dwie podkowy, a ja dostałam od Taty podobiznę swojego galopującego Huliusa. Nie był to jedyny prezent, ale najważniejsze było to, że byliśmy razem, przez moment, w zgodzie, w radości, w sympatii. Z dala od problemów, z dala od codzienności ze sobą. Obie rodziny tak inne, tak daleko, podzielone językiem, religią, kulturą, przy jednym stole połączone tego dnia miłością swoich najstarszych dzieci. Marzenia się spełniają. I to dopiero początek…

Jeśli mogłabym pozostawić tu radę którejś Pannie Młodej to nigdy nie śpiesz się ze ślubem i wyjdź za mąż za człowieka, który szanuje Ciebie i ludzi w około i który jest twoim najlepszym przyjacielem. Wtedy dzień Waszego ślubu będzie idealny, a życie dobre i zgodne. Skoncentruj się na was i waszej miłości i tak zorganizuj cały dzień, żebyście nie musieli się stresować tysiącem tak naprawdę nieważnych detali, żebyście nie musieli nigdzie pędzić i trzymać się misternego scenariusza. Żebyście mogli się zatrzymać, złapać za ręce, spojrzeć w swoje oczy, przytulić. Pobyć sami, nie zapominając o sednie tej ceremonii. Pomyślcie o sobie i o tym co tak naprawdę chcecie Wy, a nie inni. Jak będziecie szczęśliwi, zrelaksowani i obecni, wszyscy wokół was będą czuć się tak samo. Zorganizowanie pięknego dnia nie musi być ani bardzo kosztowne, ani bardzo absorbujące, ani męczące. Jak możecie idźcie na łatwiznę tam gdzie się da. Zaoszczędzicie stres, czas i pieniądze, bo ten cały zgiełk i szał potrzebny jest tylko, żeby istniał ślubny biznes, a nie żeby ludziom dał gwarancję szczęścia. Jaki by to dzień nie był, bądźcie obecni w każdej jego minucie, bo minie szybko jak poranna mgiełka po upojnej nocy, odsłaniająca rzeczywistość małżeńskiej codzienności. Życzę wiele wesołości w tej rzeczywistości. A co nie wyszło idealnie, to się na filmie wytnie : ))))))))

Polecam całym sercem!

www.theaniajames.com Ania James fotografia

www.greenart-studio.com  Marek Piguła I Video Team

www.beauty-santorini.com Renia Bledaki make up I Bella fryzury

www.aigialos.gr hotel na Santorini, managerka Vivi

info@assyrtico-restaurant.com Restuaracja Assyrtico na przyjęcie weselne, managerka Lia Papadea

Toast Taty Panny Młodej

My dear Kornelio and  Eliasie. I have been waiting for this moment for thirty-one years, and I must say that it is one of the most difficult things I have ever had to do. A toast to my daughter. She was a gift from God and I will always be grateful to have been given the honor of being her father. I’m very proud of her! She’s dreamed of this day since she was a young girl, and now her dream has come true, complete with her very own Prince Elias.May God continue to bless her and her  husband and grant them safety, love, and happiness all the days of their lives. Elias I am confident that you will take care of my daughter. Kornelio, Eliasie, I wish you much love and happiness in your new life together.  Elias Welcome to the family.

Toast Siostry Panny Młodej

First, I want to start off by saying congratulations to Bride and Groom! I toast my sister to honor her wedding day.  I love you, sister, you will be part of my life forever.  The memories of all we shared will be with me always. I’m glad of your happiness and I’m thrilled today to add a new brother  to our family. May the love you share today grow throughout the years. I hope you enjoy the rest of your celebration today as well as the rest of your lives together!Welcome to the family,Elias. Please raise your glass to my sister and my new brother in law.

Życzenia od Najbliższych

W tej uroczej chwili gdy sakramentalne słowa „tak” oznaczają zwycięstwo miłości Bozia niech Wam błogosławi, ród Wasz w świecie niech rozsławi. Żyjcie w szczęściu i radości, powiększajcie stan ludności. Kornelia i Eliasowi życzę z całego serca Dziadek.

W Dniu Ślubu Serdeczne Życzenia w każdym dniu szczęścia, zdrowia i radości oraz wszelkiej pomyślności składa Chrzestny Lucjan.

Niech całe Wasze życie będzie piękne jak Wasz ślub i niech miłość da Wam siłę wyjść zwycięsko z wszelkich prób. Niech Wam się darzy, niech się Wam powodzi, całe życie bądźcie szczęśliwi i młodzi! Błogosławieństwa Bożego życzą Rodzice

„Kocham Cię nie wiedząc jak, ani kiedy, ani skąd. Kocham Cię tak po prostu, bez kompleksów czy też dumy. Kocham Cię, ponieważ nie znam innej drogi niż ta, na której nie istnieje „ja” ani „ty”, gdzie jesteśmy tak bliscy, że Twoja dłoń na mojej piersi jest moją dłonią, tak bliscy, że Twoje oczy zamykają się gdy ja zastąpiłam. ” Pablo Neruda

Młodej Parze życzenia wielkiej i szczerej miłości przez całe wspólne życie! W dniu ślubu Konrad!

Scenariusz do naszego filmu Odyssey

Panna Młoda: Many years come and go. Many winds travel through the island. The wind blow my hair when I carry water in the jar every day looking in the sea and waiting for you. I dream that one day gods will allow you to come back into my arms and they will fill up the jar with our love.

Pan Młody: My love every day I pray that the wind blows fast and hard so that I reach home sooner, to be with you forever my beautiful wife.

 

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

error: Content is protected !!