…siedziałam gdzieś w tłumie pod sceną i słuchałam jego podziękowań za nagrodę filmową. On nie wiedział, że tam jestem. Na końcu powiedział, że chce podziękować dziewczynie, którą zawsze miał i ma w duszy, nawet jak ona o tym nie wiedziała. Ja myślę no to już po wszystkim, już kogoś ma na dobre, no to koniec, i to tak publicznie teraz każdy się o tym dowie… a On nachyla się do mikrofonu i mówi dziękuję Ci Nell. Potem podchodzi do mnie po imprezie, jakbyśmy byli ze sobą, i mówi, że strasznie zmarzł na tej scenie, że zimno mu bardzo… i sen się urwał w pamięci ulotnej…, ale był tak prawdziwy, że obudziłam się z silnym poczuciem, że to rzeczywistość… Drugi raz w życiu mi się przyśnił, w okolicznościach, w których poprzedniego wieczoru zdecydowałam schować Jego zdjęcie do szuflady, bo nie umiem jeszcze wyrzucić. Skasować numer, żeby mi do głowy znów nie przyszło wysyłać smsy, bo co to Go może obchodzić, że nie chcę żeby marzł nawet w moich snach, i zaprosić kogoś innego do życia. Już po wszystkim! Poddałam się, zrezygnowałam, stchórzyłam. Co za różnica! Kolejnego smsa już nie wyślę, choć od rana czeka w wiadomościach zapisanych. W ten sen nie uwierzyłam… Uznałam, że pora najwyższa. 3 odpowiedzi w roku to za mało nawet na przyjaźń…
Ale chciałam zapytać, czym są sny? Czy to czysta projekcja naszych obaw, lęków, prawdziwych uczuć? Podświadome obrazy naszej natury, marzeń? Czy to my sami je sobie wymyślamy, czy może jest to jakiś obcy język znaków, znaczeń i drogowskazów? Jeśli to drogowskazy, to jaki kierunek pokazał ostatni mój sen? Jakie miał znaczenie? I skąd pochodzi? Z głębi zagubionej mnie, czy z Polski, od kogoś, kto ma mnie w duszy?
W „Alchemiku” to język Wszechświata znający naszą najprawdziwszą legendę, pomagający dążyć jej szlakiem… W „Sekrecie” to głos Universu wskazujący drogę, a w Biblii sny ukazywały przyszłość… w senniku internetowym: scena – pojednasz się z człowiekiem, który przez Ciebie został odrzucony.
P.S Dostałam w końcu wizę, bo zaczęłam się modlić do Józefa, że jeszcze nie moja pora wracać do Polski! Uznałam, że jeszcze dwa lata tych wakacji. Mam nadzieję, że więcej odwiedzin z Polski przeżyję, wartościowsze doświadczenie zawodowe nabędę, kredyt spłacę i wymyślę najpierw, co chcę po powrocie do Ojczyzny robić? Mam na to dwa lata.
A od 1.12 nowe wyzwanie z tymi klapkami, strojami i ręcznikami, za własnym biurkiem po raz pierwszy w życiu. Przeczytałam już 3 książki z zarządzania marką podczas tych moich miesięcznych, przymusowych wakacji. Notatki porobiłam jak na studiach przed sesją. Idę przygotowana jak na wojnę. Tym razem jednak ciszej, skromniej, pokorniej. Najpierw się dobrze rozeznam w formacji wroga. Nie popełnię już tego samego błędu szczerych ambicji. Dobrych, ale nieproszonych pomysłów. I zanim przyjdzie pierwsze zadanie będę siedziała wygodnie w samolocie do Warszawy, bo na razie wciąż lecę 15.12 na zaplanowane rok temu 3 tygodnie do Polski : ) No chyba, że nowa, francuska szefowa da do zrozumienia, że jak nie skrócę wyjazdu, to nie mam po co wracać ; )Wiem, że wypadałoby zostać, bo budżety, planowanie, strategie na przyszły rok, ale to nie moja wina, że tak późno zaczynam. Ja byłam gotowa iść do pracy 1.11 i poinformowałam na rozmowie, że w tym roku nie zamierzam po raz 3 zostawiać w Dubaju na Święta. Na razie życie wraca powoli do normy. Choć wciąż nie mam auta, odblokowanego konta bankowego, spokoju w nocy, bo ciągle ktoś ma coś do roboty u mnie w domu o 3 nad ranem ( dziś na przykład chmara egipska ogląda mecz Barcelona-Madryt), upragnionej wagi, bo przez chorobę zaniedbałam treningi, opalenizny bo 4 tygodnie byłam przeziębiona i ciągle kaszlę! Ale tym zajmiemy się potem. Dzięki za wiarę w to, że zostanę w Dubaju i ciepłe słowa, że wszystko będzie dobrze, bo JEST !!! : )))))
2 komentarze
Bardzo sie ciesze ze Ci sie udalo zostac 🙂 trzymam kciuki za nowa prace i za wyrzucenie zdjecia 😉
Dziekuje : ) Z pewnością napiszę więc ciąg dalszy moich doświadczeń w Dubaju, a co do zdjęcia to… nie teraz jeszcze, jeszcze nie pora… ; ))))