Dom i wnętrza

Comfort Zone czy Czarna Dziura?

18 lutego 2015

Właśnie skończyłam pisać mini artykuł do https://www.facebook.com/comfortzonemiddleeast o aranżacji wnętrz w stylu rustykalnym. Moja Comfort Zone rozwija się doskonale i (zaskakująco) większość klientów jest z Polski, z mojego rodzinnego województwa lubuskiego, a nie z Emiratów, gdzie ciągle mieszkam. Nie mogłoby być lepiej, bo teraz mam powód, żeby wracać do domu częściej. Przy okazji robienia wnętrz polskim klientom, uczę się polskiej mentalności i estetyki od początku. Z dystansu trzynastu lat emigracji  (o matko, to już 13 lat) jest to bardzo fajne doświadczenie! Nie mam już tych samych emocji co rozgniewana na kraj bez perspektyw studentka. Mam dystans, którego jeszcze bardzo rodakom brakuje. Śmieszne czasami jak nieludzko i nieprofesjonalnie ludzie traktują „zleceniobiorców”. Z tą polską pretensjonalnością…. całuj mnie po butach, bo dałem ci pracę. Nie piszę tu o firmach i korporacjach z największych miast, tylko o mini przedsiębiorcy Kowalskim, który postanowił poradzić się mnie przy remoncie swojego domu, żeby było czym się pochwalić w trzydziestotysięcznym miasteczku. Ja kocham to co robię, więc robię to zawsze z uśmiechem i zachodnim profesjonalizmem. Dzięki Bogu za ten dystans emigracyjny i moje socjologiczne wykształcenie. Widzę i rozumiem więcej. Ale nie o tym dziś chciałam napisać, bo pewnie każdy, kto wykonuje jakiekolwiek usługi w Polsce, doświadczył tego braku niematerialnej, ludzkiej wdzięczności, uznania i szacunku do czasu i wysiłku włożonego w takiego Kowalskiego.

Kilka dni temu znajoma podesłała mi jedną z tych tablic motywacyjnych publikowanych na facebooku, na której było napisane „Jeśli chcemy wzrastać i się rozwijać, zawsze musimy opuścić naszą strefę komfortu” i zapytała mnie dlaczego nazwałam swoją firmę aranżacji wnętrz Comfort Zone / Strefa komfortu? Bo jej to się kojarzy z czymś negatywnym i blokującym rozwój.

Długo myślałam nad nazwą i zdecydowałam się ją wszystkim wyjaśnić oraz publicznie, może po raz pierwszy w tej materii, nawiązać polemikę do powyższych słów John’a Maxwell’a, bo się z nimi absolutnie nie zgadzam.

Co oznacza comfort zone dla mnie? Jest to strefa, w której każdy człowiek czuje się maksymalnie komfortowo. Jest zrelaksowany, zadowolony, jego organizm funkcjonuje prawidłowo i znajduje się w stanie balansu i harmonii. Jest to strefa, w której człowiek może się swobodnie rozwijać, osiągać sukcesy i podejmować nowe wyzwania. Może być to strefa przestrzeni w domu, w ogrodzie, w górach, nad morzem. Może być to strefa zawodowa w wymarzonej profesji. Maxwell rozumie to pojęcie zupełnie na opak. Jego słowa są tak często publikowane na wszelkiego rodzaju kanałach motywacyjnych, że strefa komfortu straciła pierwotny sens. Teraz strefa komfortu utożsamiana jest z zapadającą się sofą przed telewizorem, paką czipsów w rozmiarze XL i puszką piwa, albo z domem po którym snuje się dziewczyna w piżamie i bamboszach o 15 w południe, z rozmazaną maskarą, puszką lodów w ręce i słuchawkami na uszach. Mam przed oczami jeszcze jeden wizerunek, tym razem korporacyjny. Biuro podzielone na małe boksy. W jednym z nich szczelnie zasłonięty stertą papierów i paprotką w doniczce siedzi IT manager i gra w najnowsze gierki w godzinach pracy, bo szef wyszedł na zebranie. Biurowy boks można zamienić na garaż, w którym ukrywa się przed swoją rodziną, z telefonem w ręku dla chwili relaksu na czacie, zmęczony życiem facet. To jego strefa komfortu. I to właśnie do tych stref komfortu nawiązuje ta tablica motywacyjna. Do takich ludzi ma przemawiać. Bo oczywiście, jak coś ma się zmienić w ich życiu na lepsze to muszą wstać z kanapy, ściągnąć piżamę, wyłączyć online games i przenieść się z czatu w real. ALE TO NIE SĄ ICH STREFY KOMFORTU! To raczej czarne dziury, które zasysają ich resztki życiowej energii. Przeredagujmy natychmiast tą tablicę. „Jeśli chcemy wzrastać i się rozwijać, zawsze musimy opuścić naszą czarną dziurę”- przestrzeń fizyczną, duchową czy intelektualną, która nas osłabia, cofa, czy choćby spowalnia, wywołuje stan chorobowy, paraliżuje aktywność, otępia, gasi zmysły.

U Maxwell’a współczesne strefy komfortu, a u mnie czarne dziury, to np. jedzenie wszystkiego co lubimy, bez względu na składniki i zdrowotne konsekwencje. Cukier i sztuczny chleb, które uwielbiałam czy to strefa komfortu, czy ciemna dziura? Jedzenie odżywczego, naturalnego, ekologicznego pokarmu, który dostarczy energii, witalności i jasności umysłu, zamiast przetworzonych, chemicznych, uzależniających produktów to strefa prawdziwego komfortu.

Mój dom to czarna dziura, bo co z tego, że zazdroszczą mi go sąsiedzi, jest mi w nim miło i przytulnie, że nawet go lubię, ale całe życie pragnęłam mieszkać nad morzem, we Francji, na wiosce. Strefa komfortu to przestrzeń wokoło nas, która dodaje nam skrzydeł, wznosi poza swoje ramy, wypycha dalej. Jest poduszką do zamortyzowania każdego potknięcia.

15 lat pracuję w sklepach. Wyuczyłam się wszystkiego o sprzedaży, awansowałam na dyrektora, mam ciepłą, dobrą posadkę i oszczędności. Wyrobiłam sobie plecy i czuję się komfortowo, ale całe życie chciałam być architektem. Kupuję magazyny wnętrzarskie, buszuję po sieci, w głowie remontuję mieszkanie sąsiadom. Sklep, w którym pracuję to czarna dziura, w której tkwię, a nie prawdziwa comfort zone. Nie zapewni mi on z pewnością takiego samego kopa do życia, poziomu satysfakcji, czy ostatecznego życiowego spełnienia jak zawód architekta.

Tablica motywacyjna mówi, że aby się rozwijać musimy opuścić swoje comfort zones. A ja zamienię comfort zones na black holes (czarne dziury) i dodam, że jeśli chcemy wzrastać i się rozwijać, to musimy poszukać, znaleźć i zacząć żyć w swoich prawdziwych comfort zones! Tylko w nich zdrowie fizyczne i psychiczne, rozwój, wzrost, szczęście i spełnienie będą osiągane codziennie w naturalny, łatwy i długotrwały sposób.

Z torcika, którym jest życie w strefie komfortu, ja wykroiłam dla siebie przestrzeń fizyczną. Tym chcę się zajmować do końca życia, bo to kocham robić po prostu. Nie ma opcji, żeby nawalić życiowo z kimś i w czymś co się kocha całym sobą, ale z pewnością nawali się, prędzej czy później, zdrowotnie, emocjonalnie czy finansowo, z tym i w tym czego się nie kocha. To gdzie mieszkamy, czym się otaczamy na co dzień, na co patrzymy, czego używamy ma kolosalne znaczenie i wpływ na nasze samopoczucie. Chaos kolorów, przedmiotów, stylów, tekstur wokoło nas nie tworzy harmonii, spokoju, pozytywnej energii. Warto zaprojektować swoją przestrzeń wg sztuki aranżacji wnętrz, żeby doświadczyć błogosławieństwa wspaniałego samopoczucia w prawdziwej, rozwijającej strefie komfortu. Dlatego nazwałam tak firmę, która ma ludziom właśnie w tym pomagać.

Zdrowe jedzenie, miejsce pracy, którą kochamy, rozwijanie swoich najgłębszych pasji, przeprowadzka w miejsce, o którym zawsze marzyliśmy, wszystkie te strefy osobistego, intymnego i witalnego komfortu to pokoje naszego pałacu szczęścia. Niektóre pokoje są wyremontowane, zadbane i funkcjonują prawidłowo. Inne czekają na generalny remont, a do innych dopiero musimy poszukać kluczy…. Nigdy nie jest za późno! To wszystko jest na prawdę możliwe, bez względu na dramatyczność sytuacji, w jakich się teraz znajdujecie. Wszystkie decyzje podejmujecie codziennie w swojej głowie. Życzę każdemu odwagi przemeblowania swoich „komfortowych domów”, bo jeśli nie zapewniają nam rozwoju i wzrostu, może okazać się, że to ogromne czarne dziury…

Podzielcie się ze mną w komentarzach swoimi czarnymi dziurami, które zamieniliście na strefy prawdziwego komfortu! Jestem bardzo ciekawa waszych życiowych remontów. Może kogoś tu zainspirują do przemeblowania, lub choćby gruntownych wiosennych porządków : )

6 komentarzy

  • Odpowiedz ~nell 18 lutego 2015 at 11:25

    Pierwszy komentarz będzie mój. Nie na temat moich własnych czarnych dziur, bo o tym na blogu, ale o przyjaciołach, którzy mnie zainspirowali.Oni są najlepszym przykładem, że każdy może wyremontować swoje życie.
    Agnieszka cudownie obserwować jak rozwijasz swoją prawdziwą pasję i comfort zone w http://humantraffic.pl/
    Natalia trzymam kciuki za Twoją restaurację, która niebawem będzie wspaniałą comfort zone w Poznaniu.
    Robert jestes przykładem na to, że trud, pot, zmęczenie i nieludzki wysiłek, też potrafią być wspaniałą strefą komfortu.
    Projekt Himalaje na facebooku jest wspaniały.
    Ewa z http://www.ewafotos.com i Ania z http://www.theaniajames.com poświęciłyście siebie dla zawodu fotografa, który jest Waszą najgłębszą comfort zone.
    Ania w Twoim comfort zone gabinecie masażu AGAWA w Żaganiu jest moja comfort zone.
    Marek pracujesz w wielu niekomfortowych pozycjach, żeby złapać najlepsze ujęcia do swoich filmów w http://www.greenart-studio.com/ gdzie robisz to co kochasz the most.
    Andrzej płyniesz nawet pod wiatr jak trzeba, żeby dopłynąć w końcu do komfortowego i stablinego portu. Na pewno się uda. Trzymam kciuki za http://filmted.com/
    Dziękuję za Was i wiele innych osób żyjących we wspaniałych comfort zones. : ))))

  • Odpowiedz ~ach 18 lutego 2015 at 12:19

    Moją czarną dziurą, zwaną dawniej strefą komfortu, była stała, dobrze płatna i bezpieczna praca, w której brakowało życzliwości, uznania i szacunku dla siebie nawzajem. Porzucenie jej jednego dnia, wobec braku planu B i „linek asekuracyjnych”, wydawało się szaleństwem. Pomogło wewnętrzne poczucie, że to bardzo słuszna decyzja i przyjaciele, którzy nie wzbudzali lęku pytaniami „co teraz?”. Jeśli oni we mnie uwierzyli, dlaczego nie miałabym uwierzyć ja sama? Uwierzyć w to, że moją komfort zone jest niezależność, praca z pasjonatami i nieograniczone możliwości.
    Jeśli chcesz robić rzeczy wielkie i piękne nie możesz tkwić w otoczeniu, które powoduje, że czujesz mały i brzydki.

  • Odpowiedz ~Genowefa 20 lutego 2015 at 02:05

    Czytam i bardzo mi się podoba to co Pani pisze i to co robi, już myślę o zmianach w starym domu na wiosce,pozdrawiam !

    • Odpowiedz nell 23 lutego 2015 at 12:36

      A to się niezmiernie cieszę i bardzo chętnie pomogę przy tych zmianach : ) uwielbiam stare wiejskie domy. Sama taki właśnie mam.

  • Odpowiedz ~Kasia 22 marca 2015 at 23:54

    Nela,
    Fantastyczny wpis. Świetnie i bardzo trafnie napisane. Myślę, że w ten właśnie sposób powinno się postrzegać strefę komfortu – jako coś do czego powinno się dążyć i w czym powinno się żyć, a nie jako czynnik, który hamuje nasz rozwój. Przyznam, że od dawna tutaj wchodzę i z przyjemnością czytuję Twoje wpisy.
    Gratuluję, podziwiam, biorę za przykład i jestem z Ciebie dumna 🙂 Pozdrawiam cieplutko

    • Odpowiedz nell 7 kwietnia 2015 at 20:08

      Dzięki Kasia za ciełe słowa : )Czasem myślę inaczej niż większość i fajnie, że trafai to też do innych. Pozdrawiam cieplutko

    Skomentuj ~nell Anuluj odpowiedź

    error: Content is protected !!