Wspomnienia

Zdmuchnięta świeczka

19 kwietnia 2011

Dziś już długiej drogi nie ma, nie będę pisać o życiu. Będę pisać o śmierci, bo żeby iść trzeba żyć, a dwóch przyjaciół przestało. Jeden się utopił pijany, drugi – zabił w rozpędzonym samochodzie. I po wszystkim. Widzisz człowieka wczoraj, siedzi przy tobie na kanapie, piszecie na kartce, co chcecie osiągnąć, i już go nigdy widzieć nie będziesz. I zastanawiasz się, co się stało z jego kartą, z tym zeszytem, w którym pisał plany na przyszłość i myślisz, co się stanie z notatkami po tobie. Dobrze, że jestem tu sama. Nikt nie będzie miał rozwalonego serca, tak jak narzeczona Fouada, która identyfikowała z Kaisem ciało. Czuję się jakby ktoś uderzył mnie w głowę jakimś tępym narzędziem. Przerażające jak niewiele czasu mamy. Przerażające ile tego czasu marnujemy. Przerażające jak niewiele to, co mamy jest warte. Przerażające, że tak niewiele po nas zostanie. Kurczę, na prawdę, w zeszłą środę się jeszcze widzieliśmy, i nikt nie przypuszczał, i nikt się nie spodziewał. Tyle ambicji, planów, zmartwień, radości i już tego wszystkiego nie ma. Po prostu nie ma. Zdmuchnięte jak płomyk świeczki. Są dni, że moje światło przygasa. Robi się bardzo blade, niepewne. Wczoraj planowałam Wielkanoc. Dziś już nie planuję. Z kim? Nikt nawet nie zauważy mojej nieobecności. Nie ma co się oszukiwać. Jestem sama. Tak, są Rodzice, jest Facebook. Ale bratniej duszy nie ma. Dlatego piszę bloga, bo nie mam dziś komu tego powiedzieć. I tak piszę sama do siebie, bo tu same nieme dusze. Nikt nie ma nic do powiedzenia. Co komu daje czytanie tego badziewia? Nie rozumiem jak można czytać czyjegoś bloga jak się nie zna danej osoby, która jeszcze na dodatek jest dysortografikiem i pisze z błędami. Lepiej przeczytać książkę kogoś mądrego, znanego. Pisarza jakiegoś! Tylko błagam nie tej od wojny ruskiej, bo to najgorsze badziewie jakie sama czytałam. Takie nowoczesne, odkrywcze, naukowe… wypociny. Ja piszę dla siebie po prostu, bo tak lepiej się słyszę i usłyszeć mnie mogą Ci co mnie znają. Tylko oni chyba mogą coś z tego zrozumieć. Cieszę się, że Szymon szuka szczęścia w chmurach! Niech szybko znajdzie receptę na dobrą pogodę w swoim sercu. Bo serio, szkoda odejść z tego świata w samotności.

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

error: Content is protected !!