Polityka

W odpowiedzi

30 stycznia 2013

Urząd zamknął sprawę, bo termin na zaakceptowanie projektu minął, a minął z powodu tego, że ten sam urząd nie poprawił w terminie źle, przez ten sam urząd, wytyczonej linii zabudowy. Sprawa o poprawne wytyczenie linii zabudowy już się toczy i będzie się wlec może i do jesieni. Nie mamy prawa nic tknąć w domu, bo była już jedna kontrola… Robimy nowy projekt obejmujący tylko wyremontowanie obecnych pomieszczeń. Może się uda ruszyć w marcu, a potem na raty zrobimy jakoś tą resztę, jak przesuną tę nieszczęsną linię. Byliśmy po pomoc prawną i przy konfrontacji z Rodzicami w urzędzie, urzędnicy wyśmiali ich od lekko powiedziawszy nieogarniętych, bo przecież podobno każdy tłumaczył im właściwe procedury od samego początku, tylko oni – prosta masa robotna – nie pojęła o co chodzi i stworzyła jakieś niepojęte historie na własną niekorzyść. A jak było inaczej to prosimy to nam udowodnić, nagraniem głosowym, video, podpisem bezstronnych świadków uczestniczących w takowych konwersacjach z nami URZĘDNIKAMI!!!…

Dziękuję za wszystkie komentarze, które wywarły na mnie ogromne wrażenie, bo generalnie, za każdym razem gdy rozmawiam z moim pokoleniem rodaków rocznik ’82 i niżej o chorobach wyniszczających Polskę, to każdy wie co dokładnie jej dolega, gdzie boli i gdzie jest na to lekarstwo, ale… przeraża to, że nikt nie chce podjąć się radykalnej kuracji. Wydaje mi się, że Polak czuje się sam bezsilny i wie, że nic sam nie zdziała, bo go zadeptają ci przy korycie, a nie ma czasu zrzeszać się w zorganizowane grupy, bo za bardzo pochłania go codzienna „walka o przetrwanie”. Zgadzam się, że nasze pokolenie ma inną psychikę i jest bardziej otwarte, ale to nie nasze pokolenie niestety rządzi tym krajem, a ci co zaczynają się przebijać, obawiam się, że będą mieć wokół siebie bardzo nieodpowiednich nauczycieli. Z drugiej strony jak przypomnę sobie niedawną Rewolucję w Egipcie i innych krajach, jeszcze 100 lat za Polską i potężną rolę Internetu, jaką odegrał w tych przewrotach, to pragnę by coś tak samo mocno wyrwało nasz Naród z tego letargu, ale po tych wszystkich wydarzeniach w polityce, które ujrzały światło dzienne i zostały przez Naród tak po prostu zamiecione pod dywan, nie ma na to najmniejszej szansy. Powód widać doskonale właśnie z perspektywy stada kóz na Saharze. Łatwiej poświęcić kozę w Rewolucji, niż ciułanego mozolnie latami Forda czy Hondę. Namiastka dobrobytu, dostępnego dla Polaków stosunkowo od niedawna, groteskowo uwiązała nam gardła i zakryła oczy… Po raz pierwszy zaczęłam zastanawiać się nad powrotem do Polski, ba nad powrotem do mojej małej rodzinnej mieścinki, w charakterze… Burmistrza. Dowiedziałam się właśnie, że go w końcu ludzie w referendum odwołali, a w lutym będą nowe wybory. Nie mogłam wczoraj spać. Jestem socjologiem, znam dobrze chorobę naszego miasta, wiem jak się ją powinno leczyć zarówno medycyną ludową jak i zagranicznymi zastrzykami kapitału. Czy znaleźliby się w moim mieście ludzie idei? Ludzie czynu? Ludzie chcący leczyć to miasto i ludzie chcący jego uleczenia? Czy udałoby się wyrwać nasze miasteczko z machiny ogólnokrajowego bankructwa, cwaniactwa i korupcji? Czy miasto pozwoliłoby mi w pełni działać? Czy wrogowie pojawiliby się szybciej niż zwolennicy? Podróżowałam po całym świecie. Obserwowałam inicjatywy innych prowincji w nauce, sporcie, przemyśle, kulturze. Zarządzam budżetem 1 mln euro i potrafię z niego wycisnąć 10 mln zysku. Fajniej byłoby to robić dla swojego miasta, dla swojej ojczyzny. Ale czy komuś na tym, oprócz mnie, zależy? Jutro jest kolejny weekend. Tygodnie mijają bardzo szybko. Na spokojnie się nad tym wszystkim zastanowię, bo wiem, że w moim życiu brakuje wyższego celu.

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

error: Content is protected !!