Emiraty Arabskie

Wszech-możliwości

19 listopada 2012

Nie mam dzieci, nie mam zwierząt, nie mam absorbującej pracy, nie mam żadnych hobby, nie udzielam się w żadnych stowarzyszeniach, nie mam ulubionych autorów, filmów, rodzajów muzyki. Nie mam żadnych nowych płyt i żadnych rytuałów. Kiedyś jeździłam robić zdjęcia słoniom na Sri Lance, potem jeździłam konno i jeździłam do siłowni prosto po pracy. W empiku przesłuchiwałam godzinami nowości i starości, wertowałam albumy z przeróżnymi zdjęciami i przeglądałam pisma z architekturą. Pracowałam w fundacji, miałam ukochanego psa i parę rysunków ołówkiem w szafce. Wszystko to gdzieś w innym życiu, w innym wydawałoby się wcieleniu… W którym miałam jakoś więcej czasu na życie. I pasje. Poza Dubajem. Dubaj dał mi niczym nieograniczony luksus, słońce 360 dni w roku, plażę przed domem i zabrał wszystko, całą aktywność. Absolutnie nie rozumiem dlaczego. Nie mam depresji, nie leżę godzinami w łóżku i nie jestem zadowolona z nic nierobienia. Więc czemu tak bardzo się ograniczyłam? Jakbym po przybyciu tu już wszystko osiągnęła i nic więcej nie chciała osiągać. A z drugiej strony czuję jakby sufit był za nisko, a z 4 stron ograniczały mnie szklane ściany. Widzę ile możliwości jest poza nimi, widzę wszystko to, co chciałabym robić, ale nie umiem zmotywować się do żadnego ruchu. Dlatego patrząc w lustro coraz mniej siebie poznaję. Może lenistwo jest chorobą, na którą zapadłam? A może zaraziłam się nim tutaj od kogoś? Może od partnera, który nie widzi nic złego w schemacie odpoczynek, praca, jedzenie. E. nie ma takich samych potrzeb więc trochę słabo do niego pasuje określenie partner. Towarzysz może, albo opiekun. Biznespartner. Widzę, że tyle jest do zrobienia. Widzę, że inni tyle robią, a mnie coś wryło w piach. Może się wypaliłam, może coś mnie wypala. Może kiedyś o wszystko musiałam walczyć, a teraz już walczyć nie muszę bo wszystko jest na wyciągnięcie palca. Wydaje mi się że wyczynowy sport był moim motorem do działania, a teraz jak go nie ma, nie mam do niczego motywacji ani energii. Sport organizował moje życie i sprawiał, że chciało mi się chcieć. Po 4 latach w bezruchu widzę jak zmieniła się moja osobowość gdy już nie mam treningów, gdy już nie muszę myśleć o ciągłej poprawie rezultatów. To chyba popularny syndrom spadku z top aktywności do totalnej bezczynności. Słyszę często narzekanie młodych ludzi, że by chcieli ale nie potrafią, boją się, nie wierzą. To dość popularne w obecnych czasach przepełnionych wszech-możliwościami. Powodów jest wiele. Spaprane dzieciństwo, kompleksy, wymaglowany strach, przejaskrawiane przeciwności. Bez względu na powód, wiele osób chciałoby coś zmienić, osiągnąć, naprawić, ale tkwi latami w tym samym punkcie. I to jest ogromna tragedia tych ludzi, ich rodzin i otoczenia. Wiesz, że tylko Ty jesteś panem swego życia, a czujesz, że ktoś inny pociąga za sznurki. Muszę odzyskać zapał do działania, do kochania i życia pełnią życia. Muszę odnaleźć własne przeznaczenie, bo gdzieś mi tu umknęło.

2 komentarze

  • Odpowiedz ~Joanna 19 listopada 2012 at 15:13

    Zaglądam do Ciebie od jakiegoś czasu. Nigdy niczego tu nie komentowałam, ponieważ chciałam być tylko obserwatorem. Jednak ten wpis dotknął we mnie czegoś znajomego. To co teraz Ty przeżywasz ja doświadczałam przynajmniej dwukrotnie. Raz jako dwudziestoparolatka i drugi raz już po trzydziestce. Wnioski jakie wysnułam (ale pewnie nie są to jeszcze te ostateczne i wszystkie) są takie, że idąc przed siebie osiągając cele (bardziej lub mniej wyznaczone) zdobywamy doświadczenie życiowe, wiele rzeczy już wiemy. Co raz bardziej jesteśmy świadomi jak funkcjonuje świat. I coraz mniej jesteśmy jego ciekawi. U siebie zauważyłam, że w pewnym momencie już mi się po prostu nie chciało robić tego, co do tej pory było moją pasją, czyli gra na instrumencie. Kochałam muzykę nad życie, ale muzyką się nie zajmuję. Miałam świadomość, że są inni o niebo lepsi ode mnie i ogólnie nie ma się co wysilać. Nie miałam już tej cierpliwości do rozczytywania kolejnych nowych utworów.Ale pocieszające jest to, że taki stan po pewnym czasie minął. Znów zatęskniłam za rzeczami, które kiedyś sprawiały tyle przyjemności. Więc głowa do góry! Będzie dobrze. Jestem pewna, że znajdziesz w sobie motywację, o której piszesz. Albo motywacja przyjdzie do Ciebie sama. Nie dołuj się tym. Daj sobie czas. Życie to ciągła sinusoida, raz na dole, raz na górze.Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

    • Odpowiedz nell 23 listopada 2012 at 08:10

      Dziekuje za tak cieply i osobisty komentarz. Chec dzielenia sie z innymi moimi uczuciami narodzila sie z przekonania, ze inni czuja podobnie, co umacnia mnie w pewnosci, ze ludzie naleza do jednego gatunku, bez wzgledu na szerokosc geograficzna. Wiem, ze tak jest, a jednak czyjs osobisty komentarz, ze to wszystko negatywne w koncu minie, pomaga szybciej wrocic do pionu : ) Zazdroszcze umiejetnosci muzycznych. To moje marzenie czekajace na realizacje! Ide do parku pobiegac, krok po kroku odyzkujac dawna pasje. Nie gub swoich Joasiu : )

    Zostaw odpowiedź

    error: Content is protected !!